“У мяне, Юрка, ліквідатарскі настрой. Няма нацыі” – tych kilka trwożliwych słów napisał do mnie ołówkiem Sokrat Janowicz na jednej z kartek, odsyłając po korekcie teksty do poprzedniego numeru “Cz”.
Nie pierwszy raz taki nastrój wdał się pisarzowi z Krynek. W stan rezygnacji popada on dość często, czując się bezsilny wobec zalewającej już nas, tu polonizacyjnej a tam rusyfikacyjnej, fali. Staram się wtedy podtrzymywać go na duchu, mówiąc że przecież nie wszystko jeszcze stracone, jako mniejszość białoruska mamy wciąż duży potencjał intelektualny, twórczy. A że nie wszystko wychodzi po naszej myśli, cóż na to poradzić. Jak mawiał nieodżałowany Mikołaj Hajduk, białoruski naród podnosi się dopiero z kolan. Jest to bardzo długi proces, uzależniony od wielu uwarunkowań politycznych i społecznych, na które często nie mamy wpływu.
Na użytek tej właśnie bezsilności Sokrat Janowicz przed czterema laty zarejestrował Stowarzyszenie Villa Sokrates i zaczął wydawać rocznik “Annus Albaruthenicus”. – Skoro Białorusini nie bardzo chcą zaistnieć jako naród jak każdy inny, to niech przynajmniej białoruska kultura zaistnieje na równi z innymi – uzasadniał swą inicjatywę. No i zaczął zadomawiać w Europie białoruską literaturę, jak się okazało, tam prawie nieznaną (trzeba dodać, że podobnie jak polska).
Janowicz, wykorzystując liczne kontakty z pisarzami i badaczami literatury w świecie, zaczął ich zapraszać na Trialogi Białoruskie, organizowane co roku latem w Krynkach. Plonem tych spotkań stały się kolejne numery rocznika Annus Albaruthenicus. Zasada wydawnicza tego pisma jest następująca: wszystko co o Białorusi drukowane jest w językach Europy (po angielsku, niemiecku, francusku, szwedzku, włosku, grecku, węgiersku), a to co z Europy po białorusku. Ukazały się już cztery roczniki, a w nich wiele przekładów literatury białoruskiej i utwory klasyków europejskich po białorusku, a także artykuły analityczne o tematyce socjologicznej i politycznej.
O Villi Sokrates od razu stało się głośno, chociaż od początku do dziś działa ona na spartańskich zasadach – w oparciu o drobne granty przeróżnych fundacji, pozyskiwane od nich z wielkim trudem. A także przy pomocy organizacyjnej wójta Krynek, który zapewnia transport, kilka noclegów itp.
W roku ubiegłym nie udało się zebrać potrzebnych funduszy (minimalnych) i trialog po raz pierwszy się nie odbył. Nad Stowarzyszeniem rzeczywiście zawisła groźba likwidacji.
Trudne chwile jednak minęły, gdy niektóre z masy próśb i projektów, złożonych w fundacjach, zyskały akceptację sponsorów. Dotąd w odpowiedzi przychodziły tylko pisma zaczynające się od słów “Z przykrością informujemy...”
Sokrat Janowicz, szczęśliwy, zaczął przygotowywać się więc do kolejnej edycji Trialogu. Odbędzie się ona w dniach 28-31 lipca, jak zwykle w hoteliku agroturystcznym państwa Marszałków w podkrynkowskim uroczysku łąkowo-leśnym Łapicze. Zbiorą się tam znakomici goście – naukowcy, tłumacze, literaci z Polski, Anglii, Węgier, Niemiec, Szwecji i Białorusi, by porozmawiać o relacjach polsko-białoruskich dawniej i dziś, literaturze białoruskiej w Europie oraz o wizerunku Białorusinów w świecie.
Gospodarz Villi Sokrates przygotował też imprezę towarzyszącą, którą będzie ekskluzywny koncert śpiewaczy poetyckiej pary z Białorusi.
Gdy program spotkania w zasadzie był już zapięty na ostatni guzik, na dwa miesiące przed jego rozpoczęciem, z Warszawy gruchnęła wiadomość, że Sokrat Janowicz został tegorocznym laureatem niezwykle prestiżowej Nagrody im. Andrzeja Drawicza.
W 1999 r. ustanowiła ją Fundacja Semper Polonia, a honorowy patronat nad nią objął pomysłodawca, prezydent Aleksander Kwaśniewski. Nagroda jest przyznawana osobom wnoszącym istotny wkład w pomnażanie roli i znaczenia polskiego dziedzictwa w świecie, a szczególnie za kształtowanie partnerskich kontaktów z innymi narodami w duchu tolerancji, poszanowania odmienności i wzajemnego zrozumienia. Wyróżnienie jest wyrazem uznania i podziękowania za promowanie osiągnięć Polski, a także zacieśnianie więzi z innymi narodami oraz Polonii z Macierzą.
Fundacja Semper Polonia powstała w 1997 roku, by wspierać środowiska polonijne na świecie, budować polskie lobby na arenie międzynarodowej, promować polskie i polonijne osiągnięcia w różnych dziedzinach życia – kulturalnych, naukowych i gospodarczych. Pierwszym przewodniczącym Rady Programowej Fundacji był Andrzej Drawicz, zmarły w 1997 roku znawca literatury rosyjskiej, eseista i tłumacz. Był on też bliskim przyjacielem Sokrata Janowicza.
Nagrodę im. Andrzeja Drawicza po raz pierwszy przyznano w 2000 roku. Otrzymał ją Milo Andstadt, holenderski publicysta polskiego pochodzenia, który w 1987 roku wydał zbiór szkiców “Polacy i Żydzi”, ukazujący historię i realia stosunków polsko-żydowskich. Jest to jedna z niewielu tego typu publikacji, jaka ukazała się w Holandii. Dwa lata temu nagrodą wyróżniono brytyjskiego historyka Normana Daviesa. W ubiegłym roku laureatem został Stanisław Świacki, tłumacz literatury polskiej w Rosji.
W tym roku kilkunastoosobowa kapituła przewagą jednego głosu zdecydowała o przyznaniu nagrody Sokratowi Janowiczowi. Jego kandydaturę (było 37 innych) zgłosił Jacek Kuroń – legendarny dysydent czasów PRL, a następnie poseł i minister pracy III Rzeczypospolitej. Kuroń jest również przyjacielem Janowicza i – jak powiedział mu w rozmowie telefonicznej, informując o przyznaniu nagrody – pisarz z Krynek najbardziej zaimponował mu jako redaktor i wydawca “Annus Albaruthenicus”.
Uroczystość wręczenia nagrody odbyła się 17 czerwca w ogrodach pałacu prezydenckiego. Była bezpośrednio transmitowana w pierwszym programie TVP. Transmisja później została pokazana także w TV Polonia.
Na uroczystość przybyło wiele osobistości ze świata polskiej polityki i kultury, w tym kilkunastoosobowe grono kapituły nagrody. Oprócz pary prezydenckiej w pierwszych rzędach zasiedli m.in. minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz, Marek Ungier z Kancelarii Prezydenta, poseł Ryszard Kalisz, a także – znani z telewizyjnego ekranu – podróżniczka Elżbieta Dzikowska i prezenter Marek Sierocki. W uroczystościach wziął udział też ambasador Republiki Białoruś w Warszawie, Paweł Łatuszka. Laureata, który przyjechał z Krynek wraz z wójtem Bogusławem Panasiukiem, posadzono obok wdowy po Andrzeju Drawiczu, Wiery Drawicz.
Jacek Kuroń nie mógł przybyć na uroczystość ze względu na stan zdrowia. Odczytano napisaną przez niego laudację.
Prezydent, wręczając nagrodę, podkreślił zasługi laureata w “pomnażaniu roli i znaczenia polskiego dziedzictwa w świecie w duchu tolerancji i wzajemnego zrozumienia”.
Sokrat Janowicz, odbierając statuetkę (i powiększoną kopię czeku na 50 tys. zł), wzruszony i stremowany przyznał, że jest szczęśliwy i oświadczył, że swoje trwałe zaistnienie w kulturze zawdzięcza Warszawie. W dowód wdzięczności podarował prezydentowi Kwaśniewskiemu – jak powiedział – cząstkę samego siebie, czyli książki. Były to “Listowie”, “Nasze tysiąc lat” i album fotograficzny “Białowieży”. – Wiem, że pan, panie prezydencie, nie znajdzie czasu, żeby to przeczytać, ale album na pewno pan przekartkuje – powiedział Janowicz. Prezydent odrzekł, że książki na pewno przeczyta jego żona, zaś fotografie oczywiście przejrzy, bo to łatwiej.
Uroczystość zakończyła się podniosłą kolacją na wolnym powietrzu w ogrodach prezydenckich. Laureat cały czas był oblegany. Gratulacjom i rozmowom nie było końca.
Prezydent RP Aleksander Kwaśniewski
Pan Sokrat Janowicz jest wybitną indywidualnością naszego życia kulturalnego, intelektualnego, także społecznego. A jednocześnie znamy go jako rzecznika zbiorowości, występującego w jej imieniu w sposób niezwykle poruszający, zaangażowany, wręcz namiętny. Jak wiemy, wielką miłością Sokrata Janowicza jest Białoruś, Białorusini i białoruskość, konsekwentne odkrywanie i umacnianie tego wszystkiego, czym Białoruś była na przestrzeni historii; tego, jaką ma wartość dla samych Białorusinów i dla Polaków – i ku czemu zmierza, jaką rolę może odegrać w jednoczącej się Europie.
Jestem zdania, że ogromnie wiele zawdzięczamy tej Pańskiej pasji, temu Pańskiemu nawoływaniu, abyśmy więcej z doświadczeń Białorusi zrozumieli, abyśmy odkryli w niej także część własnego losu, własnej tożsamości. Ciągle za mało Polaków wie o tym, że wielowiekowe dzieje Białorusi to wspaniała spuścizna Rzeczypospolitej Wielu Narodów; że językiem urzędowym w Wielkim Księstwie Litewskim był właśnie białoruski; że nazwiska największych naszych bohaterów narodowych, Kościuszki i Mickiewicza, mają białoruską proweniencję. Za mało zastanawiamy się nad dramatem tego narodu, wrośniętego w kulturę wschodnią, prawosławną – ale jednocześnie i w tradycje zachodnie; ciągle jakby kwestionowanego w swojej tożsamości przez bardziej rozbudzonych narodowo sąsiadów: Polskę i Rosję. Wciąż zbyt nikła jest nasza refleksja nad tym, jak trudne doświadczenia – związane z deficytem demokracji, ograniczaniem wolności słowa, trwaniem przy nieefektywnych rozwiązaniach gospodarczych – przechodzi Białoruś współczesna i jakie są przed nią wyzwania.
Polska powinna czuć się odpowiedzialna za losy Białorusi. Tak jak kiedyś narody Zachodu były solidarne z naszymi wolnościowymi i demokratycznymi dążeniami, tak teraz my – w rodzinie jednoczącej się Europy – powinniśmy być solidarni z naszymi sąsiadami na Wschodzie, z ich aspiracjami, tęsknotami, także z ich głosami sprzeciwu wobec zła. Polska w Unii Europejskiej będzie chciała uczynić wszystko, aby nie pojawiały się już na naszym kontynencie żadne mury, aby żadne kurtyny nie przeszkadzały nam w rozwoju współpracy, w umacnianiu zrozumienia i zaufania.
Sokrat Janowicz uczynił bardzo wiele również dla dobrego imienia Polski na Białorusi, dla popularyzowania naszych doświadczeń, płynących z wielkich historycznych przemian po 1989 roku. Jako jeden z założycieli Białoruskiego Zjednoczenia Demokratycznego, partii wpisującej się w życie polityczne Rzeczypospolitej, dzieli się Pan ze swymi rodakami za wschodnią granicą tą rosnącą energią, jaką wykazuje się społeczność białoruska w Polsce. Chcę tutaj, na Pańskie ręce, złożyć serdeczne podziękowanie polskim Białorusinom – za wkład w zbliżanie naszych narodów, w rozwój społeczeństwa obywatelskiego w naszym kraju, w budowanie wspólnej Europy.
Jako Prezydent Rzeczypospolitej czuję się dumny, kiedy mówiąc o bogatym dorobku kulturalnym mniejszości białoruskiej w Polsce podkreśla Pan, cytuję: “być może to dlatego, że nie żyjemy w diasporze, mamy na Białostocczyźnie swoją małą ojczyznę, swój matecznik”.
Chcę w imieniu nas wszystkich, całej Polski wyrazić słowa uznania dla Pana zasług i złożyć serdeczne gratulacje w związku z przyznanym dzisiaj przez Fundację “Semper Polonia” wyróżnieniem. Za – jak głosi idea nagrody im. Andrzeja Drawicza – pomnażanie roli i znaczenia polskiego dziedzictwa w świecie w duchu tolerancji i wzajemnego zrozumienia. Widzimy w Panu współczesnego Franciszka Skarynę, wybitną postać polskiej i białoruskiej kultury z okresu renesansu. Mamy nadzieję, że pomoże nam Pan jeszcze wiele nauczyć się i zrozumieć z białoruskości, która tak wiele wspólnego ma z polskością – jest dla niej przyjacielem i partnerem, ale także wyzwaniem!
Sokrat JanowiczOto stoi przed Wami człowiek szczęśliwy – laureat Nagrody im. Andrzeja Drawicza. Tę radość swoją wyrażam także dlatego, że Państwo, licznie zebrani, dzielicie ją ze mną i że mogę wobec Was wygłosić podziękowanie Szacownej Kapitule za zaszczycenie mnie tak wielkim wyróżnieniem. W tej podniosłej chwili pozwalam sobie czuć się jednocześnie reprezentantem środowiska pokoleniowego, w którym rosłem intelektualnie i duchowo. Nic zaiste nie rodzi się na kamieniu, trzeba gleby i klimatu.
Swoje trwałe zaistnienie w kulturze zawdzięczam Warszawie, a w niej Andrzejowi Drawiczowi i plejadzie jego genialnych przyjaciół. Od Andrzeja powziąłem instynkt człowieczeństwa, dążność do rozumienia całości danego zjawiska, zarówno pozytywów jak i negatywów, bez czego nie sposób pojąć świat i ludzi. Od Jacka Kuronia do dziś czerpię umiejętności myślenia, politycznie przyszłościowego (nie udaje mi się przejąć charakterystycznej dla jego głosu chrypki). Być może nieco wcześniej obudził we mnie ducha nieustępliwości Wiktor Woroszylski (jeśli nie możesz protestacyjnie krzyczeć, powiadał Wiktor, to przynajmniej piszcz). Młodzieńczy niegdyś Adam Michnik – z podobną do mojej płynnością wymowy – odsiadując jakiś wyrok, napisał zdumiewający esej o jednej z moich opowieści, dzięki której od nowa zrozumiał samego siebie. A daleko przed nim wprowadził mnie – że tak powiem – w konstruktywny szok Tadeusz Konwicki swym wizerunkiem Dobrorusi. Stale obecny był przy mnie z paryskiej odległości – w listach – Jerzy Giedroyc; brałem z niego wzór w konstruowaniu koncepcji “drugiego obiegu” na polsko-białoruskim pograniczu. Trafiłem też na klan dobrych ludzi z otoczenia Jerzego Turowicza. Najzupełniej nieoczekiwanie zadziwił mnie profesor Bronisław Geremek, potraktowawszy ministerialnym dyplomem za zasługi w upowszechnianiu kultury polskiej w świecie.
Proszę Państwa, Białorusini są rodzonymi braćmi Polaków, niejako matczynym rodzeństwem po wielowiekowej od Unii Lubelskiej Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Odrodzenie białoruskie w dziewiętnastowieczne Stulecie Narodów nie byłoby finalnie możliwe bez zaangażowania się w nie właśnie Polaków; wszystko w nim wiązało się z Polską. Filomaci wileńscy kochali się w tym ludzie i jego języku. Dowódcy Powstania Styczniowego na obszarze byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego położyli kamień węgielny pod przyszły gmach nowoczesnej białoruskości. Zaczątkowe struktury nowo-Białorusinów stanowiły odwzorowanie Polskiej Partii Socjalistycznej. Polonofilizm był czymś wszechogarniającym. To naturalne, ponieważ fale rozwoju cywilizacyjnego toczyły się i toczą od Zachodu, gasnąc ongiś w dolinie Dniepru.
Drogie Panie i Panowie! Dziś polscy Białorusini, działając na rzecz własnej kultury, bogacą zarazem kulturę Polski. Wytworzyła się polska literatura białoruska, poniekąd jako druga w kraju, która już zadomawia się w europejskiej świadomości literackiej. Przed kilku laty ziściło się moje marzenie założenia w językach kongresowych polskiego periodyku pod nazwą “Annus Albaruthenicus”, jak się okazało, udanej trybuny dla zachodnich intelektualistów interesujących się duchowością naszej Polski.
Panie Prezydencie, Panie i Panowie, Wszyscy Przyjaciele – dziękuję z całego serca!