Obszerny fragment latopisu hipackiego (lub halicko-wołyńskiego) mówi o wydarzeniach, które miały miejsce w latach pięćdziesiątych XIII stulecia na Rusi Czarnej i Podlasiu. Wówczas były to tereny, o które rywalizowały ze sobą dwa środkowoeuropejskie państwa – Ruś halicko-wołyńska oraz Litwa. Pierwsze, skonsolidowane przez księcia Romana i jego syna Daniela, posiadało znaczną przewagę militarną nad drugim, dodatkowo wzmocnioną politycznymi aliansami z sąsiadami z zachodu i południa. Ich ekspansywnej polityce wobec Litwy przyświecał przede wszystkim cel jednoczenia ziem ruskich. Stąd wyprawy Daniela Romanowicza na Nowogródek i Grodno, miasta w średniowieczu niewątpliwie ruskie. Na ówczesnej mapie politycznej Rusi Bielsk zajmuje bardzo ważną pozycję.
Oprócz szerszego kontekstu, istotny jest jednakże sam fakt pierwszego zapisania nazwy Bielsk na kartach historii. Nie zwykłej nazwy topograficznej, jakiegoś uroczyska czy działu ziemi, ale ośrodka grodowego. A gród – horod, to przecież miasto.
Bielsk w wieku trzynastym był miastem, to nie ulega wątpliwości. Nie znajdowano by tu bowiem takiej mnogości pamiątek przeszłości z tego okresu, szczególnie w obrębie zamkowej jego części. Nie odkopano by na ulicy Zamkowej fragmentu dwunastowiecznej amfory (korczagi) do przewożenia wina z wyrytymi na niej cyrylickimi inicjałami Д, Њ, Л, I. Takie amfory trafiaіy bynajmniej nie do domostw prostych mieszczan, ale na dwory wielmożów. Znaleziona w nie tak odległym Pińsku amfora z napisem ЯРОПОЛЧЕ ВМУО zostaіa przywieziona na wesele księcia Jaropołka, który włodarzył tu w końcu XII wieku. A więc Bielsk jest wart naszej szczególnej uwagi, bo obok Drohiczyna jest główną opoką ruskiej tożsamości Podlasia W odróżnieniu jednak od Drohiczyna, Bielsk do dziś oddycha pełnią jej wymiaru i jest swoistym cudem całego wschodniego pogranicza Polski. Przeszłość Drohiczyna zaś w całości już prawie przywłaszczył sobie Kościół rzymskokatolicki, manipulując ją, jak tylko można, na własne potrzeby. Świadczą o tym chociażby czerwcowe uroczystości 750-lecia tzw. zjazdu drohiczyńskiego, będące jawnym pośmiewiskiem nad ideami dialogu chrześcijańskiego wschodu i zachodu.
O tych sprawach rozmyślaliśmy późną jesienią ubiegłego roku, kiedy ze Sławkiem Iwaniukiem i Olegiem Łatyszonkiem planowaliśmy obchody 750-lecia historii Bielska. Międzynarodowa Konferencja Naukowa oraz Turniej Rycerski – to miały być główne ich akcenty. Czas jednak zweryfikował nasze zamierzenia. Gdy wnioski o dofinansowanie, złożone w Urzędzie Miasta Bielsk Podlaski, pozostały bez odpowiedzi, zrozumieliśmy, że jego włodarze nie chcą mieć z jubileuszem nic wspólnego. Szkoda, nie umiemy szanować społecznej aktywności...
W taki sposób dwie organizacje: Białoruskie Towarzystwo Historyczne oraz Stowarzyszenie “Muzeum Małej Ojczyzny w Studziwodach‣ wsparte przez dwie instytucje: Muzeum w Bielsku Podlaskim oraz Bielski Dom Kultury, wzięły na siebie całą odpowiedzialność za jubileusz.
Inauguracją jego obchodów było spotkanie z prof. dr hab. Bazylim Białokozowiczem, które odbyło się 20 marca w Bielskim Domu Kultury w ramach cyklu “Twarze znane i nieznane‣. Nasz sławny krajan z Widowa, w roku ubiegłym obchodzący siedemdziesięciolecie urodzin, mówił o synach Podlasia, o których wiedzieć powinien każdy kulturalny człowiek, m. in. Józefie Jaroszewiczu, Ignacym Daniłowiczu, o. Michale Bobrowskim, Józefie Tokarzewiczu. Błyskotliwy wykład bardzo zainteresował słuchaczy, wprowadzając w szeroki wymiar bielsko-podlaskich tradycji kulturalnych.
Spotkanie w Domu Kultury było swoistym preludium do głównych imprez jubileuszowych, zaplanowanych na maj, ten piękny miesiąc paschalnej radości. A w tym roku uradował on szczególnie. Po zimnym kwietniu, wiosna nagle wybuchła soczystością zieleni i śpiewem ptaków, dając wiele energii do działania. Dziesiątego maja w Muzeum Małej Ojczyzny w Studziwodach otwarto wystawę “Pisanki mieszczańskie‣. Poświęcono ją wsiom miejskim lub przedmieściom Bielska, które od wielu wieków współtworzyły oblicze miasta. To Augustowo, Szastały, Stryki, Widowo, Parcewo i Spiczki, zamieszkałe w większości przez prawosławnych Białorusinów, ludzi zawsze wolnych, wsie ludne i twórcze, ożywiały miasto społecznie i gospodarczo. W trzech z nich: Augustowie, Strykach i Szastałach zachowała się do dziś bogata tradycja pisania wielkanocnych jajek. Piszą je nie tylko starsze panie (Olga i Nadzieja Onacik, Wiera Maliszewska, Nadzieja Magusiewicz, Wiera Wojszkowicz, Nadzieja Antoniuk, Eugenia Kordziukiewicz, Raisa Zinkiewicz, Olga Hryć i inni), ale też młode dziewczyny (Justyna i Ewelina Wyszkowskie, Katarzyna Wieremiejuk, Diana Nowicka, Agnieszka Magusiewicz i in.). Do tych trzech wsi należy jeszcze dodać sąsiadujący z nimi nie mieszczański Grabowiec, który na tle wspomnianych wyróżnia się bogatą kolorystyką pisanek, na wystawie reprezentowanych przez Annę Chirko. Dla kontrastu przedstawiono także pisanki kilku twórców z miasta.
Otwarcie wystawy stało się prawdziwym wydarzeniem na przedmieściu Studziwody. Była okazja przedstawić twórców pisanek i podziękować za ich trud. Dwie panie-pisankarki z Augustowa, Olga Onacik i Maria Monachowicz, czytały swoje wiersze. Folklorystyczne grupy z Orzeszkowa i Krzywca oraz “Diweryk‣ ze Studziwód śpiewały ohulki, wesnuszki, sadońki, przepiękne pieśni wiosennej radości.
Po wystawie nie było czasu na odpoczynek, zbliżał się bowiem czas wyświęcenia jubileuszowego pomnika oraz konferencja naukowa, co zaplanowano na 22-24 maja. Ostatnie ustalenia z władyką bielskim Grzegorzem co do treści inskrypcji na kamieniu oraz o. Leoncjuszem Tofilukiem na temat włączenia uroczystości poświęcenia pomnika w plan obchodów święta św. Mikołaja Cudotwórcy. Ustalono, że procesja z cerkwi św. Michała, skieruje się tradycyjnie do kaplicy św. Mikołaja, a stąd pod cerkiew zamkową, by poświęcić pomnik. Jeszcze ostatnie wizyty w zakładzie kamieniarskim w Zabłudowie i 17 maja pomnik jest ustawiony obok cerkwi Preczystieńskiej. Na kamieniu, który wieńczy zabytkowy krzyż (odrestaurowany staraniem Mirka Jakimiuka) widnieje pozłocony napis: В памцть 750 лет пт еже Яаписатисц града Бельска истпрiи и правпславЯагп Яаследiц егп (Na pami№tkę 750-lecia pierwszej wzmianki historycznej o mieście Bielsku i jego prawosławnej spuścizny). Forma pomnika cieszy oko. Zadowolony jest również jego fundator Andrzej Stepaniuk, były burmistrz miasta. Do procesji i poświęcenia pomnika 22 maja jednak nie doszło. Przeszkodził deszcz.
W dniu następnym do ratusza, niepowtarzalnej budowli naszej części Europy, zaczęli przybywać goście konferencji jubileuszowej. W Bielsku wszystkich przywitała słoneczna pogoda i pierwszy majowy upał. Na murach ratusza widniał okolicznościowy baner, informujący o jubileuszu i organizatorach: Białoruskim Towarzystwie Historycznym, Muzeum w Bielsku Podlaskim oraz Muzeum Małej Ojczyzny w Studziwodach. W centrum baneru widniał dwujęzyczny napis: В память 750 лет от еже написатися града Бельска исторiи. W budynku goњci witała Alina Dębowska, kierownik Muzeum, osoba zawsze otwarta na wszelkiego rodzaju cenne inicjatywy, również białoruskie. Dzięki niej i wpółpracownikom, budynek ratusza na dwa dni zamienił się w ciepły, gościnny dom.
Na obrady konferencji przybyło kilkunastu badaczy z Polski i Białorusi. O historiograficznej problematyce początków Bielska mówił Hienadź Siemieńczuk, archeolog i znawca problematyki średniowiecznej z Grodna. Dzieje średniowiecznego Bielska, jego zdaniem, należy rozpatrywać przede wszystkim w kontekście historii Rusi (w trzynastym stuleciu halicko-wołyńskiej). Wspomnianą korczagę oraz inne wyniki badań archeologicznych w widłach rzek Białej i Lubki prezentował Jerzy Maciejczuk, archeolog z Białegostoku. Dlaczego Bielsk, a nie inne grody dorzecza środkowej Narwi, był predestynowany do roli głównego ośrodka regionalnego, zastanawiał się Dariusz Krasnodębski, kierownik Podlaskiej Ekspedycji Archeologicznej PAN. Krystyna Mazuruk, pracownik Muzeum Podlaskiego, szczegółowo natomiast omówiła stanowiska archeologiczne w mieście, przebadane w czasie nadzorów oraz badań powierzchniowych. Okazuje się, że osadnictwo na terenie Bielska, nie tylko w jego centrum, sięga wczesnej epoki żelaza.
Druga część konferencji była już poświęcona dziejom nowożytnym, od szesnastego stulecia włącznie. A są one już dość szczegółowo opisane na kartach bielskich ksiąg grodzkich oraz Metryki Litewskiej. Te pierwsze są przechowywane w Archiwum Narodowym w Mińsku oraz w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie. Z referatem o tych księgach przyjechał do Bielska archiwista z Mińska Dymitr Jackiewicz, przytaczając wiele interesujących informacji o bielskich urzędnikach oraz mieszkańcach z XVII i XVIII wieku. Aktami z publikowanych ksiąg Metryki Litewskiej, i nie tylko, jako bazą źródłową referatu posłużył się natomiast Zbigniew Romaniuk z Brańska, mówiąc o Bielsku w latach 1513-1569. Miasto w owym czasie przeżywało okres prosperity gospodarczej. Prowadziło dalekosiężne kontakty handlowe ze wschodem i zachodem. Elitę społeczną, jak też większość mieszkańców, stanowiła prawosławna ludność ruska, wśród której należy wymienić chociażby ród Siehieniewiczów, a w samym kilkutysięcznym mieście było wówczas pięć cerkwi prawosławnych i jeden kościół łaciński. Referat Z. Romaniuka nie odzwierciedlał jednak tych proporcji, dzieje kościoła zostały omówione dość szczegółowo, a cerkwi zbyte zdawkowymi informacjami. Skrupulatny historyk nie wspomniał także o języku, w jakim pisano o Bielsku w Metrykach Litewskich, w takim też języku pisano ówczesne księgi miejskie. A był nim język starobiałoruski. Interesujący referat problemowy o Bielsku na tle sieci miejskiej Podlasia do końca XVIII wieku wygłosiła Dorota Michaluk z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Badaczka jest również zgodna z tym, że okresem świetności Bielska był czas przynależności do Wielkiego Księstwa Litewskiego, którego Podlasie było “witryną‣, czego nie można powiedzieć o okresie po 1569 r. Interesującymi kwestiami, według badaczki, jest również rozważenie kształtu praw miejskich miast Podlasia oraz wpływu reformy kalendarza w 1583 r. na życie gospodarcze (załamanie się instytucji wspólnych jarmarków).
Bliższych dziejów, mianowicie przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku, dotyczyły referaty Ireny Matus z Bielska Podlaskiego (z dziejów oświaty cerkiewno-parafialnej w Bielsku i okolicach) oraz Siarhieja Tokcia z Grodna (o samorządzie miejskim w Bielsku). Pierwsza prelegentka skupiła się na dokonaniach Zarządu Powiatowego Diecezjalnej Rady Szkolnej i funkcjonowaniu szkół w samym mieście. Badacz z Grodna podając liczby, konkretne fakty oraz przedstawiając poszczególne osoby omówił funkcjonowanie miasta w ostatnich dziesięcioleciach przed pierwszą wojną światową. Jako że rzeczywistość miasta tworzyli jego mieszkańcy, kilka następnych referatów było bielszczanom poświęconych. Niżej podpisany mówił o mieszczańskiej rodzinie Antychowiczów w latach 1785-1915, Piotr Ostasiewicz z Białegostoku – o wkładzie rodziny Kostycewiczów w rozwój oświaty, Katarzyna Szeszko z Bielska zaś o życiu codziennym mieszkańców miasta w latach 1941-1944. Drugiej wojny, a konkretnie lat 1939-1941, ale ze strony wojskowości, dotyczył referat Anatola Wapa z Białegostoku. Obrady drugiego dnia konferencji zakończyły się referatem Sławomira Iwaniuka o szkolnictwie białoruskim w Bielsku Podlaskim po II wojnie światowej.
Po wygłoszonych referatach i ciekawej dyskusji uczestnicy konferencji spotkali się na uroczystej kolacji w skansenie w Studziwodach. Była okazja do obejrzenia wystawy z pisankami mieszczańskimi, toastów oraz fachowych i mniej fachowych rozmów. Pisanki podziwiała szczególnie Joanna Wawrzeniuk, naukowiec z Torunia, zajmująca się dogłębnie tą dziedziną sztuki ludowej. Kuchnię doskonale obsługiwały mama i żona niżej podpisanego. Pomagała też młodzież, związana z “Bielskim Hostinciem‣ oraz grupą teatralną “Antrakt". Nad nimi pedagogicznym okiem czuwała Ludmiła Antychowicz-Wołyniec, dawna bielszczanka, która na konferencję przybyła spod Baranowicz.
Tak zakończyła się konferencja naukowa, a jej plon, miejmy nadzieję, ukaże się wkrótce drukiem w Białoruskich Zeszytach Historycznych. W maju natomiast ukazała się książka dla Bielska i bielszczan szczególna – album: “Bielsk Podlaski. Miasto Pogranicza, autorstwa Krystyny Mazuruk z Muzeum Podlaskiego i niżej podpisanego. Trzy lata pracy zaowocowały wydawnictwem doszlifowanym technicznie, taka jest opinia czytelników. Trzy języki: polski, białoruski i angielski zrobiły z niego książkę światową, a Bielsk otrzymał niebagatelny atut w swej promocji.
Zaczęło się od konkursu “małych grantów", organizowanego przez Centrum Edukacji Obywatelskiej Polska-Białoruś. Projekt znalazł uznanie u organizatorów i zaczął powoli nabierać realnych kształtów. Początkowo książka miał być klejona, w miękkiej okładce i zawierać ok. 60 fotografii dawnego Bielska. Dzięki włączeniu się do inicjatywy wydawnictwa Orthdruk wydanie przerodziło się w prawdziwy album o blisko 150 stronach, w twardych okładkach oraz doskonałych reprodukcjach na dobrym papierze. Fotografie są głównym bohaterem książki. Najstarsze pochodzą z początku XX wieku i należą do dwóch cyklów pocztówek, wydanych przez aptekarza Radzilewskiego i księgarza Kapłańskiego. Następnie, w porządku chronologicznym, przedstawione są widokówki z czasu pierwszej okupacji niemieckiej, okresu międzywojennego, drugiej wojny światowej. Do albumu został włączony również szeroki wybór fotografii z okresu powojennego (do lat osiemdziesiątych), ponieważ wiele pięknych zakątków Bielska do dziś uległo zatraceniu. Album przedstawia przede wszystkim architekturę miasta, ludzie, na ogół, są tu na drugim planie, co odpowiada kryterium widokówki.
Prezentacja albumu “Bielsk Podlaski. Miasto Pogranicza" odbyła się w ratuszu 30 maja b. r. i stała się uwieńczeniem jubileuszowych obchodów. Turniej rycerski pozostał w sferze planów. Trochę zawiedziona pozostała brać rycerska z Bielska i Białegostoku. Ale cóż, historia Bielska, jej poznawanie i promocja, nie kończy się na roku jubileuszowym.