- Kamunikat.org
- Бібліятэка
- Кнігазборы
- Калекцыі
- Іншае
Dość często przemierzam rodzinne strony pod Krynkami. Kilkunastokilometrowy odcinek drogi wzdłuż granicy z Białorusią wiedzie przez las i zimą wygląda niezwykle malowniczo. Aut spotykam niewiele, a jeśli już, to przeważnie na białoruskich numerach rejestracyjnych. Nawet po obfitych opadach śniegu droga bardzo szybko staje się przejezdna. Pługi niemal natychmiast udrożniają dojazd nawet do wyludnionych wsi na uboczu. Nie to co kiedyś, gdy po śnieżycach i zawiejach ludzie czasem przez tydzień byli odcięci od świata. Pod tym względem postęp jest oczywisty. Mało kto już pamięta tzw. szarwarki sprzed kilkudziesięciu lat, kiedy mieszkańcy wsi tłumnie wyruszali z łopatami do odśnieżania pobliskich szos. Teraz nawet w miastach i miasteczkach właściciele posesji, choć mają obowiązek zgarniać śnieg z przyległego chodnika, często czekają, aż wyręczy ich w tym sprzęt komunalny. Zimą w naszych wsiach najłatwiej zauważyć, które domy są jeszcze zamieszkałe, a które nie. Na obecność domowników wskazują odśnieżone wjazdy na podwórko lub choćby wydreptana w śniegu ścieżka do drzwi wejściowych. Coraz częstszy jest widok zepchniętych śnieżnym pługiem z ulicy zlodowaciałych zwałów leżących u wrót przez całą zimę. Domy te, choć zazwyczaj odnowione, ożywają tylko wiosną i latem.